Po ostatnich doniesieniach z K2 można wnioskować że dzieje się niedobrze. Denis Urubko, jeden z filarów narodowej wyprawy na K2, sponsorowanej przez nas podatników, nie jest już członkiem zespołu, który miał atakować szczyt K2.
Natomiast kolejne doniesienia są nawet bardziej zatrważające. Jak podaje Polski himalaizm Zimowy na swoim profilu FB, ekipa naszych wspinaczy postanowiła wycofać się ze względu na złą pogodę. Inaczej mówiąc ekipa jest w odwrocie.

Denis Urubko opuszcza K2 http://urubko-8000new.blogspot.com
Jak by nie patrzeć na zaistniałą sytuację, jedno jest pewne, zespół wspinaczy z K2 został osłabiony w wyniku odejścia Urubko. Na domiar złego, reszta pozostałej w akcji ekipy wycofuje się, czyli mówiąc językiem wojskowym „oddaje zdobyty grunt” górze.
Nasi wspinacze spod K2 są w odwrocie…
Nie można jednak pokusić się o jednoznaczną opinię na temat ostatnich decyzji Pana Wielickiego i jego ekipy, ponieważ po prostu brakuje nam informacji wiarygodnych. Tym bardziej na tym etapie zdobywania K2, przypuszczalnie nawet sam Pan Wielicki nie wie dokładnie jakie działania zostaną podjęte w kolejnych godzinach.
Pojawiają się jednak ciekawe wpisy od internautów śledzących stronę FB Polski Himalaizm Zimowy. Poniżej jedna z nich (zaznaczamy że nie jest to nasza opinia, a jedynie opinia, która wydała się nam ciekawa i warta zacytowania). Poniżej wpis pewnego internauty i jego przemyślenia na temat ostatnich doniesień z walki z K2:
Z ogromnym szacunkiem dla Pana Wielickiego. Urubko podjął się ataku szczytowego? Bez żartów. Co to był za atak? Z jakiego poziomu? Wszystko wygląda co najmniej dziwnie. Nie wierzę w to że faktycznie myślał że sobie sam wejdzie na tą górę (z takiej pozycji), a następnie z niej zejdzie 🙂 Głupi nie jest przecież. Moim zdaniem Urubko wiedział że rezygnuje zanim podjął się tego „ataku”. Poszedł w górę, aby nie było że po prostu zrezygnował i się wycofał. No chyba że ten bananowiec mu namieszał w głowie, ale w to nie wierzę. Natomiast zejście całej ekipy do obozu jest niezrozumiałe… A może, biorąc pod uwagę ze nie znamy (i pewnie nie poznamy) szczegółów Urubko podejrzewał że ekipa chce się wycofać? Może o tym nawet rozmawiali? Może na tej linii powstał konflikt w ekipie i dlatego Urubko postanowił wyjść w górę choć „kilka” metrów, aby zachować twarz po prostu? Jeśli ekipa po tym zejściu już nie pójdzie w górę to okaże się że Urubko był jedynym, który tak naprawdę podjął próbę ataku. Tym samym jako jedyny wyjdzie z tego z twarzą prawdziwego wspinacza, a reszta z jaką twarzą wyjdzie? Takie wyprawy jak najbardziej mogą przebiegać pod banderą Polski, ale gdyby sami to sobie finansowali to przypuszczam że ich motywacja byłaby znacznie silniejsza (gdyby musieli konserwować kominy, aby zarobić na wyprawę itd.). No ale zobaczymy co pokażą… Obawiam się jednak że niektóre sporty ekstremalne przestają być sportami EKSTREMALNYMI. Przykładem niech będzie to co się stało z F1. Jak Hamilton wsiadł w Hondę Senny to narobił w gacie. Podejrzewam że byłby podobnie gdyby nasi dzisiejsi wspinacze weszli w buty, ciuchy i sprzęt Kukuczki, czy Wielickiego, kiedy ci dwaj atakowali góry w zamierzchłych czasach PRL-u. Aha, i jako podatnik finansujący tą wyprawę, mam prawo żądać od nich całkowitego poświęcenia i oddania sprawie. W końcu to sport ekstremalny i dla każdego powinno być jasnym z czym się takie sporty wiążą, a już szczególnie dla samych uczestników. Ekstremalne ryzyko jest częścią tego sportu i koniec. Jak się komuś to nie podoba to niech zmieni zajęcie (no chyba że sam sobie wszystko finansuje). Podejmijcie przynajmniej porządną próbę ataku! Sami wiecie że warunki pogodowe zmieniają się szybko, i są różne na różnych wysokościach. Do dzieła Panowie!
Cóż, nie można się nie zgodzić z postawionymi tezami w tym wpisie. Oczywiście, wnioski są zbyt daleko idące, ale im także nie można odmówić jakiejś logiki.
Pozostaje nam czekać na decyzje kierownika wyprawy Pana Wielickiego i jego zespołu. Jednak my również mamy ogromną nadzieję, że porządna próba zdobycia K2 zostanie jednak podjęta (i to bez względu na pogodę panująca w danym rejonie). Każdy kto kiedykolwiek chodził po górach wie doskonale, że pogoda zmienia się tam bardzo szybko. Tym bardziej na górze takiej jak K2 umiejscowionej w Karakorum, liczenie na odpowiednio długie okno dobrej pogody jest raczej skazane na porażkę. Tam prawdopodobnie wypadałoby polegać na krótkich oknach pogodowych pozwalających na przemieszanie się w górę, „krok po kroku” i umacniane stanowisk coraz bliżej szczytu.
Nie bez powodu K2 jest jeszcze zimową dziewicą.
Pozostaje nam tylko śledzenie poczynań naszych dzielnych wspinaczy (sportowców ekstremalnych!) i życzenie im odwagi i wytrzymałości w tej potyczce z K2.